Suzuki Jimny jako mały dostawczak stanowi ciekawą alternatywę dla potężnych pickapów, których nie brakuje na drogach Nowej Zelandii. Nic też nie traci na swojej oryginalności, o walorach terenowych nie wspominając. Fenomen popularności Suzuki Jimny 4. generacji zasługuje na odrębny post To auto, po które ustawiła się bardzo długa kolejka chętnych już w momencie premiery
Praca Warszawa Kraków Łódź Wrocław Poznań nowa zelandia stanowisko, firma, słowo kluczowe miejscowość, województwo lub kraj Pobierz aplikację Szukaj ofert na mapie Pobierz Olkusz Twój zakres obowiązków, Będziesz zajmował/a się obsługą kontraktów zagranicznych, realizowanych przez firmę na całym świecie!, , Dotychczas pracowaliśmy w takich państwach jak: Czechy, Niemcy, Francja, Finlandia, Hiszpania, Włochy, Izrael,... opublikowana: 26 lipca 2022 Kraków Twój zakres obowiązków, PL, Obecnie pracujemy nad sprzedażą hurtową naszego przewodnika/mapy w modelu B2B do hoteli, apartamentów, kawiarni/restauracji i innych. Szukamy zatem kogoś, kto pomoże nasz rozwijać naszą markę i zwiększać obecność... opublikowana: 13 lipca 2022
Rekrutacja Armii Nowej Zelandii dla Cudzoziemców 2021: Szukasz pracy w wojsku? Chcesz twardo i czuć, że armia jest dla Ciebie? Chcesz pracować dla Armii Nowej Zelandii? Ponadto, nie miałbyś nic przeciwko, gdybyśmy poprowadzili Cię, jak możesz ubiegać się o zatrudnienie obcokrajowców rekrutujących się do armii Nowej Zelandii?
O pierwszym miesiącu w Nowej Zelandii możecie przeczytać w tym poście. Teraz czas na luty i marzec. Trochę się działo, udało się nam znaleźć pracę, zmienić miejsce zamieszkania, a potem niestety ową pracę stracić… Ale po kolei! Zacznijmy w miejscu, w którym zakończyłam poprzedniego posta. Oboje nie mogliśmy znaleźć pracy w Hamilton. Co prawda szukaliśmy jej dopiero 2 tygodnie, ale zupełny brak odzewu sprawiał, że sytuacja stawała się coraz bardziej napięta. Gdyby to się tyczyło tylko mnie, to brak zaproszeń na rozmowy kwalifikacyjne, można by usprawiedliwić brakiem nowozelandzkiego doświadczenia. Tylko, że Andy’ego telefon również milczał, a on jest Kiwi, z CV pełnym w nowozelandzkie prace… AHA! Oboje dostaliśmy ofertę pracy w KFC, ale zaproponowali tylko 3 dni tygodniowo (piątek-niedziela) i nocne godziny pracy…. Czas było sięgnąć po ostatnie koło ratunkowe, czyli szukanie fachu typowo backpacker’skiego – hotele, sady, farmy itp. Taka praca zawsze mi się marzyła w Nowej Zelandii, bo większość blogerów, których obserwowałam, właśnie tak pracowało. Brzmiało jak przygoda. Znaleźliśmy ogłoszenie, że szukają pary lub dwóch osób, do pracy w pensjonacie/hotelu w pobliżu Tongariro National Park (wulkany itp). Szybko wysłaliśmy im nasze CV, a potem od razu zadzwoniliśmy pod podany numer. Jeżeli chodzi o backpacker’skie prace, to trzeba działać dosyć szybko, bo chętnych ludzi jest od groma. Jest to bardzo popularna forma zarobku dla osób z working holiday visa, którzy zarabiają na podróże. Udało się dodzwonić od razu. Po 10 minutach rozmowy dostaliśmy pracę. Zaczynamy za tydzień. Żadnej rozmowy na Skype, nic. Wszystko dzięki temu, że Andy jest Kiwi, więc postanowili nam zaufać. NO W KOŃCU COŚ SIĘ UDAŁO! Ja ucieszyłam się podwójnie, bo udało się w końcu znaleźć robotę i wyjeżdżaliśmy z Hamilton, które muszę przyznać, nie do końca polubiłam… Trochę o Hamilton… Hamilton nadaje się na idealny przykład definicji – miasto dziura. Niby dosyć spore, niby trochę osób tam mieszka, ale jeżeli nie masz tam rodziny/znajomych/pracy, to raczej się tam nie przyjeżdża, bo nie ma po co. Pomimo tego, że Hamilton znajduje się po drodze, do wielu popularnych turystycznie miejsc, to niewielu podróżników się tu zatrzymuje. Dlaczego? Bo nic tu nie ma. To miasto nawet nie jest ładne. Gdy będąc jeszcze w Polsce, chciałam zobaczyć, jak wyglądają jego ulice, to nie dowiedziałam się zbyt wiele, bo większość zdjęć było z lotu ptaka. Dlaczego? No bo co tu fotografować, skoro nic tu nie ma xD. W Hamilton mieszka około 170 tysięcy ludzi. To nie jest zbyt wiele, zwłaszcza, że jest to czwarte największe miasto w Nowej Zelandii. Taki jest klimat Nowej Zelki, miasta są trochę słabe, ale przecież nie one są tutaj najważniejsze, bo NATURA POWALA NA KOLANA. Podejrzewam, że Hamilton nie przypadło mi do gustu, bo nie mieliśmy dobrego startu. Pierwsze miejsce jakie tam zobaczyłam, to była dzielnica, po której wszędzie walały się śmieci (dzielnica, w której mieliśmy mieszkać z resztą). Niektóre osiedla w Nowej Zelandii, nie mają zewnętrznych koszy na śmieci. W dniu wywozu śmieci (lub dzień przed), ludzie wystawiają worki przed dom i tyle. Odpady segregowane umieszcza się w dość małym, plastikowym pojemniku. Wystarczy, że ktoś źle zawiąże worek i wiele nie potrzeba, aby śmieci zamiast w worku, znajdowały się na ulicy. Tak to właśnie tam wyglądało, bardzo niechlujnie. Ale też muszę przyznać, że nasza dzielnia, nie należała do najlepszych (mieszkaliśmy obok uniwerku). Więc może dlatego taki pomysł wywozu śmieci, nie był najlepszym rozwiązaniem xD. Ale nie jest tak źle! Hamilton ma jednak też fajne miejscówki. Przez środek miasta przepływa rzeka Waikato, obszar w centrum wokół wody jest pięknie, zielono zagospodarowany. Super miejscem, które uważam, że powinno znajdować się na listach miejsc do odwiedzenia przez podróżujących przez Nową Zelandię, jest Hamilton Gardens. Ogrody może nie brzmią za ciekawie, ale te są super! HG składa się z wielu małych ogrodów, w różnych stylach np. egipski, włoski, czy surrealistyczny. Wstęp jest za darmo, a nieopodal znajduje się jeszcze piękny, różany park Roger Rose Garden (też za darmoszkę). Processed with MOLDIV CZAS DO PRACY! Do miejsca naszej nowej pracy mieliśmy jakieś 200km. Przeprowadziliśmy się do wioski National Park, najwyżej położonej miejscowości na północnej wyspie. Miejsce typowo turystyczne, sporo hotelików i pokoi do wynajęcia. Wioska posiadała dwa sklepy (w tym jeden z prawie pustymi półkami), stację benzynową ze sporą cenową przebitką, dwie kafejki (nie licząc hotelowych), 1 bar, mini golf i ścianę wspinaczkową. Najbliższa miejscowość była oddalona o 35 km. Do dużego miasta mieliśmy 100 kilosów. Mieszkaliśmy pośrodku niczego. Ale blisko pięknych miejscówek. Z naszej wioski widzieliśmy dwa wulkany, w tym Górę Przeznaczenia – Mt. Doom znaną z Władcy Pierścieni. Lokum mieliśmy zapewnione przez pracodawców, kosztowało nas 60 dolców/tydzień za osobę. Mieszkaliśmy w małej chatce na tyłach pensjonatu. Izolacja była jeszcze gorsza, niż w poprzednim naszym lokum. Tutaj noce były naprawdę zimne, więc zimna toaleta z rana, nie była najprzyjemniejszym doświadczeniem :P. Wraz z lokum mieliśmy zapewnione śniadania i lunch. Gdy odwiedzały nas wycieczki szkolne, mieliśmy również obfite kolacje. Idealne miejsce do zaoszczędzenia kasy. Jedzenia praktycznie nie musieliśmy kupować, a kasy też nie przetracaliśmy na głupoty, bo nie było gdzie 😛 . Wraz z nami pracowały jeszcze dwie osoby – chłopak z Francji i dziewczyna z Czech. Oboje na nowozelandzkiej working holiday visa. Praca typowo hotelowa – sprzątanie, przygotowywanie pokoi, recepcja, obsługa gości, kelnerowanie, pomoc na kuchni i tak dalej i tak dalej. Mieliśmy spoko ekipę, więc było naprawdę fajnie. W wolnym czasie jeździliśmy po okolicach albo wspinaliśmy się na ściance wspinaczkowej. Zagraciały pokój ze sprzętem narciarskim, przekształciliśmy w tzw. “cool kids room”, czyli miejsce, w którym spędzaliśmy czas z naszymi współpracownikami – filmy, gry itp. Było naprawdę super. A jak jest super, to musi w końcu coś się stać… STAŁ SIĘ KORONAWIRUS Świat szalał, zamykał się, z mediów dochodziły ciągle niepokojące informacje na temat tego co się dzieje w Europie… a w Nowej Zelandii? Spokój. Kiedy w Polsce brakowało papieru toaletowego, my docenialiśmy fakt, że mieszkając na końcu świata, takie rzeczy nas całe szczęście omijają. Do czasu proszę Państwa… do czasu… Właściwie wszystko padło tutaj prawie z dnia na dzień. Gdzieś wcześniej doszły nas informacje, że Nowa Zelandia zamyka granice, ale jakoś nikt do końca nie zastanawiał się co to oznacza… Zamykają? No dobrze – i wszyscy wrócili do normalnego życia. Nowa Zelandia słynie z turystyki. A co oznacza zamknięcie granic? No właśnie. W międzyczasie, pomimo bardzo małej ilości zachorowań (wtedy było chyba niecałe 10 osób), szkoły zaczęły się cykać i rozpoczęło się odwoływanie wycieczek. Od tego momentu wszystko potoczyło się szybko. W poniedziałek ( nasi współpracownicy zostali poinformowani, że niestety za 3 tygodnie będą musieli pożegnać się z pracą, bo ludzie masowo anulują swoje przyjazdy. Dwa dni później, ja z Andym zostaliśmy poinformowani, że niestety również będziemy musieli się pożegnać z pracą, bo rezerwacji jest coraz mniej. W piątek dowiedzieliśmy się, że zamiast jeszcze 3 tygodni pracy, pozostał nam tylko 1 dzień. W sobotę kończymy… Wszystko ruszyło jak lawina i nie ma już żadnych rezerwacji. Właściciele byli totalnie załamani, a to nie była pierwsza taka kryzysowa sytuacja w dziejach ich biznesu. Wcześniej wybuchały wulkany, były przez to przestoje, ale tak ciężkiej do przewidzenia sytuacji jeszcze nie mieli. Nie są nawet pewni, czy przetrwają ten kryzys, bo nie wiedzą ile on potrwa… Co teraz? Pomimo, że straciliśmy pracę, pozwolono nam pozostać w naszym lokum do momentu, aż znajdziemy kolejną pracę. To było bardzo miłe z ich strony. Z Andym postanowiliśmy jednak zatrzymać się u jego Mamy i tam zastanowić się co dalej. W poniedziałek ( przyjechaliśmy na miejsce, dowiadując się, że w za dwa dni nastąpi tzw. lock down. Czyli podobnie jak w Europie, zamknięcie prawie wszystkiego, plus ograniczenie wychodzenia z domu. Ma to póki co potrwać 4 tygodnie. Więc zdaje się, że jesteśmy na ten czas uziemieni. Jedyna dostępna praca, którą moglibyśmy obecnie dostać, gdy wszystko jest pozamykane, to zbieranie owoców. Niestety nie możemy się jej na razie podjąć, bo wszelkie oferty są poza naszym regionem. Nie można za bardzo się przemieszczać pomiędzy regionami, plus bardzo ciężko w takiej sytuacji byłoby coś wynająć, dlatego na razie chyba zostaniemy tutaj. I tak mamy ogromne szczęście, że mamy się gdzie zatrzymać! Oby to wszystko się niebawem skoczyło! ZDROWIA! Tags: KoronawirusNowa ZelandiaPraca w Nowej Zelandii Polskie osadnictwo na Wyspie Południowej Polscy osadnicy, którzy w latach 1872-1883 przybyli na Wyspę Południową w Nowej Zelandii zamieszkali w miejscowościach, w których zaproponowano im pracę. Zdecydowana ich większość pochodziła ze wsi lub małych miejscowości i nie miała wykształcenia. Kiedy oferowana im praca kończyła się, szukali innej. Część z nich, w poszukiwaniu Chcesz zmienić swoje życie o 180 stopni? Znajdź pracę na drugim końcu świata, np. w Nowej Zelandii. Taki wyjazd będzie prawdziwą rewolucją i przygodą – no bo nie oszukujmy się, nikt nie wyjeżdża na drugą półkulę tylko po to, by zarobić na mieszkanie czy nowy samochód. Raczej chcemy zacząć tam nowy rozdział życia. Postanowiłam sprawdzić, czy praca w Nowej Zelandii dla Polaków jest w ogóle możliwa. Okazuje się, że tak – Polacy mogą liczyć na zatrudnienie na Antypodach, ale głównie poszukiwani są specjaliści z różnych branż – inżynierowie, informatycy, analitycy biznesowi czy dyrektorzy. Konieczne jest posiadanie odpowiedniego wykształcenia, doświadczenia i kompetencji. Ostatnio coraz częściej nowozelandzkie firmy same zgłaszają się do Polski i rekrutują pracowników. Trzeba tylko uważnie śledzić branżowe media. Warto też sprawdzić na portalu Skill Shortage List, czy w Nowej Zelandii jest zapotrzebowanie na nasz zawód. Pracę w Nowej Zelandii mogą podjąć także osoby niewykwalifikowane – np. jako pracownicy fizyczni w budowlance, jako osoby sprzątające czy w gastronomii. Jak otrzymać pracę w Nowej Zelandii? To wcale nie jest takie proste – bo, by wyjechać w celach zarobkowych na Antypody, należy otrzymać wizę z pozwoleniem na pracę – a na to mogą liczyć osoby, których zawód jest szczególnie pożądany przez nowozelandzkie władze. Łatwiej dostać wizę na 3-miesięczny pobyt z możliwością podjęcia zarobku (wówczas wybór miejsca pracy jest dość szeroki), ale i tak trzeba spełnić jeszcze szereg warunków: mieć mniej niż 30 lat, na koncie posiadać przynajmniej 4200 dolarów nowozelandzkich (na dowód, że jest się w stanie samodzielnie utrzymać w Nowej Zelandii), mieć bilet powrotny do Polski lub pieniądze na jego zakup. Najlepiej zatem najpierw znaleźć pracę – firma lub agencja, która będzie chciała nas zatrudnić, pomoże nam w załatwieniu wszystkich formalności związanych z wizą oraz pozwoleniem na podjęcie zatrudnienia w Nowej Zelandii. Praca w Nowej Zelandii – ile można zarobić i na co można liczyć? Od 1 kwietnia 2017 minimalna stawka godzinowa w Nowej Zelandii wynosi 15,75 dolarów. Większość firm wypłaca wynagrodzenie co dwa tygodnie. Stawka zależy od doświadczenia, konkretnego stanowiska, wybranej branży i może się wahać od 15,75 dolarów do kilkuset dolarów na godzinę w przypadku pracowników wysokokwalifikowanych. Pracujący na Antypodach mogą liczyć na 20 dni urlopu oraz 8 dni wolnych świąt narodowych. Koszty życia w Nowej Zelandii Utrzymanie się w Nowej Zelandii nie należy do najtańszych, ale ceny są adekwatne do zarobków. Mieszkanie można wynająć od 360 dolarów nowozelandzkich tygodniowo, do tego należy doliczyć koszt mediów, plus minus 300 dolarów miesięcznie. Obiad na mieście kosztuje około 15 dolarów. Koszty leczenia i ubezpieczenie do Nowej Zelandii Nowa Zelandia słynie z służby zdrowia na wysokim poziomie – co za tym idzie koszty leczenia są dość drogie. Kliniki są ogólnodostępne i czynne 24 godziny na dobę. Wizyta u internisty to koszt w wysokości 50-100 dolarów nowozelandzkich, u specjalisty – 80-200 NZD. Opłata w szpitalach publicznych wynosi od 350 NZD za dobę i to bez kosztów leczenia, zabiegów, operacji itp. O ile osoby wyjeżdżające na stałe do Nowej Zelandii mogą liczyć na bezpłatną opiekę medyczną, to już ci, którzy pracować będą tymczasowo muszą zakupić ubezpieczenie na czas wyjazdu. Powinno ono zapewnić pokrycie kosztów leczenia oraz odszkodowanie w ramach NNW. Koszt takiej polisy zaczyna się już od 4,23 zł dziennie. Dokładną cenę i zakres można wyliczyć w kalkulatorze na Praca w Nowej Zelandii – czy to się opłaca? Wszystko zależy od tego, jakie ma się plany. Wyjazd na trzy miesiące, np. w czasie wakacji może być świetnym pomysłem na zdobycie doświadczenia i przeżycie ciekawej przygody. Znalezienie pracy na stałe i przeprowadzka na drugą półkulę jest już o wiele trudniejsza. Po pierwsze trzeba znaleźć pracę jeszcze przed wyjazdem i otrzymać wizę, co wcale takie proste nie jest. Ale – do odważnych świat należy! Jeśli masz ochotę zmienić coś w swoim życiu, to czemu by nie zacząć tego na Antypodach? Wystarczy tylko chcieć! Rząd Nowej Zelandii wydał ok spory suma na reklamowaniu swoich usług cyfrowych na całym świecie w celu przyciągnięcia największych talentów i inwestycji kapitału zagranicznego. W 2021 r. 200 największych eksporterów technologii z Nowej Zelandii odnotowało wzrost o 23%, a przychody z tego eksportu wyniosły 13.9 mld USD. Rzuć wszystko i... leć do Nowej Zelandii. Teraz to możliwe. Nowa Zelandia rozpoczęła nową ofensywę w intensywnych poszukiwaniach pracowników. Rząd gwarantuje opłacenie przelotu i zakwaterowania podczas procesu rekrutacyjnego. Rano rozmowa, po południu plażowanie. Są jacyś chętni? Miejsce kojarzone z ekranizacją "Władcy Pierścieni" i "Hobbita" zachwyca krajobrazami i warunkami pracy. Program "Looksee Wellington" ma sprawić, że ludzie zamienią podziw w czyny i zdecydują się odwiedzić wyspiarski kraj. Wszystko na koszt Nowej państwa Wellington to centrum innowacji i nowych technologii w regionie. Miasto okrzyknięto nową wersją Doliny Krzemowej, określając je mianem "Silicon Welly". Przemysł technologiczny rozwija się prężnie, ale cierpi na niedobór rąk do pracy. Na wagę złota są specjaliści po studiach technicznych. Nowa Zelandia zaprasza programistów, dyrektorów kreatywnych, ramach "Looksee Wellington" 100 szczęśliwców spędzi w Nowej Zelandii kilka majowych dni, gdzie będzie uczestniczyć w rozmowach rekrutacyjnych, badaniach i poznawać walory kraju. Program potrwa 4 dni, od 8 do 11 maja 2017 wzięcia udziału w programie wymagana jest rejestracja, stworzenie profilu na platformie, dołączenie CV i udzielenie odpowiedzi na kilka pytań. Kandydaci mają czas do 20 maja. Ocena aplikacji należy do pracodawców, którzy dokonają selekcji. Wypełnij PIT-a za darmo i pomóż Fundacji Radia ZETPodczas gdy w Europie rozwijają się silne nastroje antyimigranckie, Nowa Zelandia wita przybyszów z otwartymi ramionami. Nikt nie boi się o miejsce pracy - problem jest odwrotny. Państwo cierpi na niedobór pracowników, szczególnie z technicznymi umiejętnościami. Specjaliści są niezbędni do dalszego rozwoju nowych technologii w Wellington. Tylko w 2015 r. do Nowej Zelandii, gdzie mieszka 4,5 mln osób, przeprowadziło się blisko 70 tys. imigrantów. Huffington Post/KM https://www.strava.com/athletes/7751277https://mxendurance.comhttps://www.facebook.com/czlowiekszpinakhttp://instagram.com/pawelchalacishttp://twitter.com/pc Category: Praca w Nowej Zelandii O naszej pracy w Nowej Zelandii Cicho teraz na blogu, bo pracujemy! Po ponad trzech miesiącach bezczynności (przez królewskie wirusy), udało nam się wrócić do naszej starej pracy. CAŁE SZCZĘŚCIE!... 16 września, 2020 Jak się mamy w Nowej Zelandii – czyli była praca, a potem nas zwolnili… O pierwszym miesiącu w Nowej Zelandii możecie przeczytać w tym poście. Teraz czas na luty i marzec. Trochę się działo, udało się nam znaleźć... 30 marca, 2020 Jak się mamy? Szukanie pracy w Nowej Zelandii i inne takie… Jestem już tutaj prawie trzy miesiące, wypada więc napisać jakiś update. O moim pierwszym, nowozelandzkim doświadczeniu, jakim była kontrola na lotnisku, mogliście przeczytać w... 28 marca, 2020 Pomimo, że uwielbiam moje miasto, to miałam ochotę zobaczyć jak żyje się gdzieś indziej. Postanowiłam wyjechać i w ten sposób mieszkałam przez rok w Kandzie i Nowej Zelandii – pracując i zarabiając na podróże. Teraz znowu jestem w Polsce, na etacie, ale nadal głodna przygód dłuższych, niż to co dają dni urlopowe 😀

Płaca minimalna w Nowej Zelandii wynosi 13 dolarów nowozelandzkich brutto, co przy obecnym kursie złotówki 36,40 zł za godzinę. Średnia płaca z kolei to $NZ 25,71 brutto, czyli blisko 72 zł za godzinę. Rocznie statystyczny Nowozelandczyk, pracujący 40 h tygodniowo, może zatem liczyć na $NZ a po odprowadzeniu podatków $NZ Jak wyglądają zarobki w poszczególnych zawodach? Średnie roczne wynagrodzenie księgowych w Nowej Zelandii wynosi dolarów nowozelandzkich (brutto), co w przeliczeniu na polską walutę daje ponad 144 tys. złotych w skali roku i tym samym 12 tys. złotych miesięcznie. Na jeszcze wyższą płacę może liczyć w Nowej Zelandii programista – średnie zarobki w tym zawodzie wynoszą NZ$ rocznie, czyli ponad 173 tys. złotych w skali roku. Dla porównania: w 2014 r. spośród wszystkich polskich miast w Warszawie programiści zarabiali najwięcej, tj. średnio 6600 zł brutto na miesiąc, co daje 79 tysięcy rocznie. Na wysokie wynagrodzenia w Nowej Zelandii mogą liczyć dentyści, których przeciętna pensja w tym kraju wynosi NZ$ 80 tys. w skali roku (224 tys. zł przy kursie 2,8 za dolara). Na zarobki nie mogą narzekać również weterynarze – NZ$ rocznie. Fizjoterapeuta zarabia z kolei średnio NZ$ a farmaceuta NZ$ 33 tys. Psycholog w Nowej Zelandii może natomiast liczyć na średnie wynagrodzenie w wysokości NZ$ W nowozelandzkiej branży gastronomicznej zarobki wyglądają następująco: przeciętne wynagrodzenie barmana bądź baristy za godzinę pracy wynosi NZ$ 14,00, a piekarza lub szefa kuchni – NZ$ 16,00. Kelnerzy i kelnerki przeciętnie zarabiają NZ$ 13,78 za godzinę (+ napiwki). Z kolei przeciętnie wynagrodzenie osób pracujących w rolnictwie na farmie to NZ$ w skali roku, co daje ponad 112 tys. wyglądają zarobki w branży budowlanej? Średnia stawka pracownika budowy wynosi NZ$ 25,00 za godzinę pracy. Z kolei stolarz, tynkarz i hydraulik mogą liczyć na NZ$ 23,00, a elektryk na NZ$ 26,00. Przeciętne wynagrodzenie szklarza, spawacza oraz malarza za godzinę wynosi 20 dolarów nowozelandzkich. W Nowej Zelandii średnia stawka za godzinę NZ$ 16,00 dotyczy recepcjonistów, kosmetyczek oraz fryzjerów/fryzjerek, a o jednego dolara mniej zarabiają osoby sprzątające oraz ochroniarze. Natomiast NZ$ 14,00 to przeciętne wynagrodzenie dla opiekunów dzieci, osób starszych czy niepełnosprawnych. Pielęgniarka wykwalifikowana może liczyć na 25 dolarów nowozelandzkich za godzinę pracy, a wychowawca w przedszkolu na NZ$ 23,00. Na koniec krótka informacja o podstawowych wydatkach w Nowej Zelandii: za pokój trzeba zapłacić od $NZ 700 do nawet $NZ 1000, dom zależnie od standardu, wielkości i lokalizacji można wynająć od $NZ 800 do $NZ a na jedzenie przeciętnie wydaje się $NZ 400. Co sądzicie o powyższych zarobkach? Czy kusi Was Nowa Zelandia?

cENoWZF.
  • czo57qmcit.pages.dev/317
  • czo57qmcit.pages.dev/151
  • czo57qmcit.pages.dev/23
  • czo57qmcit.pages.dev/124
  • czo57qmcit.pages.dev/205
  • czo57qmcit.pages.dev/195
  • czo57qmcit.pages.dev/288
  • czo57qmcit.pages.dev/273
  • czo57qmcit.pages.dev/171
  • praca w nowej zelandii 2020